Wygląda na to, że sprawa, która swój początek miała w zamierzchłych czasach YouTube, znalazła swój finał. Polskie sądownictwo potrzebowało aż 8 lat, aby uznać Tomasza „Gimpera” Działowego za niewinnego.
Czasy antyczne platformy YouTube
Sprawa Krzysztofa „Atora” Woźniaka i Tomasza „Gimpera” Działowego to istna archeologia Internetu, więc warto tę sprawę w skrócie opisać. Początek całej historii sięga stycznia 2015 roku, kiedy to odbył się festiwal Youcon. Była to okazja dla fanów, aby spotkać się i pogadać z twórcami, których lubią. Wśród tychże twórców znajdowali się również Gimper i Ator. Brali oni nawet udział w panelu dyskusyjnym.
Jeden z małoletnich fanów zachowywał się jednak bardzo nachalnie i nie pozwalał innym zadać pytania. To sprawiło, że stał się on obiektem żartów i memów w sieci. Zyskał przydomek “Gruby z Youconu”. Po tym zdarzeniu widzowie Gimpera robili różne montaże z jego twarzą, powstało nawet kilka gier o tymże bohaterze, z których rozgrywkę z komentarzem wspomniany twórca opublikował na swoim kanale.
Całe zajście wywołało protest ze strony Atora, ale jego interwencja spowodowała tylko większe nękanie ze strony youtubera i przypadkowych ludzi na ulicy. Woźniak wystąpił nawet w programie „Superwizjer”, gdzie na antenie TVN-u przyznał, że myślał o popełnieniu samobójstwa.
Oświadczenie Gimpera
Gimper zaczął swój wpis od słowa “NIEWINNY”, podkreślając, że oczekiwał na to słowo przez 8 lat. Youtuber przyznał, że jako nastolatek był kontrowersyjny i wulgarny, ale już się za to zrehabilitował. Nie jest teraz dumny z tego okresu swojej twórczości i wielokrotnie przepraszał za niego.
Zapewnił, że treści, które obecnie tworzy, są na zupełnie innym poziomie. Poinformował też, że sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok z września 2022 roku. Gimper podziękował też swojemu adwokatowi, który był zaangażowany w sprawę od początku. Dodał, że obrońca pomagał mu nie tylko na sali sądowej, a także w edukacji ludzi na YouTube na temat prawa przy omawianych regularnie sprawach. Działowy podkreślił, że wyrok jest ostateczny. Oznacza to, że Woźniak nie jest w stanie niczego już w tej materii zmienić, nie dysponuje bowiem żadnymi umożliwiającymi to narzędziami.
Patrząc bez uprzedzeń
W takich sprawach trzeba dokonać analizy możliwe bez jakichkolwiek uprzedzeń. A nie lubię obu tych person, więc jest to dość karkołomne zadanie. Atora nie lubię, ponieważ od wielu lat na swoim kanale notorycznie uprawia szurstwo, twierdząc między innymi, że rozmawia z podróżniczką pomiędzy wymiarami albo że „grozi nam III wojna światowa”. Za Gimperem natomiast nie przepadam, ponieważ jego obecne osiągniecia zawodowe wywodzą się z tworzenia patologicznych filmów, które – nie ma co się oszukiwać – przeznaczone były dla dzieci. Gimper doskonale o tym wiedział i fakt ten wykorzystywał.
Zarzut wobec Gimpera przytoczony przed momentem jest dość istotny, bowiem wszystkie filmy Tomasza Działowego, które jakkolwiek odnosiły się do omawianej sprawy, zostały przez niego albo usunięte, albo ustawione jako prywatne bądź niepubliczne. Ale jako stary wyjadacz youtubowy, który w czasie rozwoju tej sprawy miał 22-23 lata, dobrze pamiętam, jak podczas jednej z rozgrywek w „The Binding of Isaac” przy walce z bossem Szanowny Pan Tomasz użył tekstu „Pękniesz jak kondom starym Woźniaka”. W innym gameplayu natomiast określił Atora pieszczotliwie „brodatą, grubą kurwą”.
I owszem, tych filmów już nie ma, ale zachował się jeden ciekawy materiał, który zamieszczam poniżej.
Co do Atora – jak już wspomniałem – stanowi on typ człowieka wierzącego w teorie spiskowe i bardzo często niewyczuwającego sarkazmu. Ator jako twórca także nie przebierał w słowach, i to nie tylko w stosunku do Gimpera, ale ogólnie wobec ludzi, za którymi nie przepadał. Na jednym z nagrań nazwał on Działowego „małym pedałem”, choć zawsze odbierałem to jako koleżeńskie wyzwisko. Śmieszne na pewno było wspomniane przeze mnie wystąpienie Woźniaka w programie TVN-u – stacji, której tak bardzo rzekomo nie popierał.
Nie to jest jednak ważne
Ale wiecie co? Nie jest tak naprawdę istotne, kto w tym sporze miał rację. Sąd uznał, że Gimper. Nie będę się z tym spierać, chociaż zastanawia mnie, jak władza sądownicza ustosunkowała się do zablokowanych przez Gimpera filmów. Panowie się pokłócili, rozkręcili show, jakich obecnie w Internecie wiele, a na wokandzie zapewne ujawniono sprawy, o których nawet nie mieliśmy pojęcia. W międzyczasie większość osób o tym zapomniała.
Mnie najbardziej jednak przeraża, że do ostatecznego rozstrzygnięcia tej sprawy polski system sądownictwa potrzebował aż ośmiu lat, gdzie z perspektywy przeciętnego obserwatora całokształt tego sporu wydaje się banalną przepychanką, podczas której padło trochę za dużo mocnych słów. Jak się okazuje, było to tylko tyle i aż tyle.