W najnowszym wydaniu Google Chrome Canary pojawiła się aktualizacja opisu kontrowersyjnej usługi przeglądarki, czyli trybu incognito.
Wstępnie porozumienie
W nowym opisie informuje się, że korzystając z tego trybu, inni użytkownicy współdzielącego urządzenie nie będą w stanie widzieć naszej aktywności. Jednocześnie zaznaczone zostało, iż zmiana ta nie wpływa na sposób, w jaki odwiedzane witryny internetowe oraz korzystane usługi gromadzą dane. Pobrane pliki, zakładki i elementy listy czytelniczej nadal zostaną zapisane.
Dotychczasowi użytkownicy przeglądarki od Google byli w błędzie, sądząc, że korzystanie z trybu incognito zapewnia im pełną prywatność. W 2020 roku kancelaria prawnicza Boies Schiller Flexner złożyła pozew zbiorowy przeciwko Alphabet w tej sprawie. Powodowie żądali od Google odszkodowania w wysokości co najmniej 5 miliardów dolarów.
Pod koniec grudnia sędzia poinformowała, że proces zostaje zawieszony, ponieważ obie strony doszły do wstępnego porozumienia. Warunki ugody nie zostały ujawnione. Prawnicy mają czas do 24 lutego 2024 roku na przedstawienie formalnej ugody do zatwierdzenia przez sąd.
Wielki wyciek
Warto cofnąć się w tym momencie do początku 2023 roku. Ujawnione zostały wówczas e-maile pochodzące z 2018 roku, które pokazały, że pracownicy Google zdawali sobie sprawę, iż tryb incognito nie gwarantuje anonimowości. Mimo tej wiedzy nie informowali o tym użytkowników. W korespondencji pracownicy swobodnie żartowali z tej funkcji, sugerując nawet zmianę nazwy „trybu incognito” na coś bardziej adekwatnego oraz zastąpienie jej nową ikonką.
Niemniej jednak, trzeba podkreślić, że pracownicy zdawali sobie sprawę z problemu i próbowali przekonać swoich przełożonych do wprowadzenia zmian. Test przeprowadzony przez jednego z inżynierów Google dodatkowo wykazał, że w przeglądarce Chrome brakuje praktycznych zabezpieczeń. Inny pracownik porównał tryb incognito do przebranego w garnitur i cylinder wąsatego Homera Simpsona, sugerując, że skuteczność tej technologii jest podobna.
Korespondencja ta miała istotne znaczenie dla zbiorowego pozwu złożonego przez grupę konsumentów, którzy poczuli się oszukani przez giganta. Powodowie argumentowali wówczas, że jeśli prywatne przeglądanie jest oznaczone symbolem szpiega, to faktycznie Google nie powinno mieć dostępu do tych danych. Głównym celem procesu było pociągnięcie korporacji do odpowiedzialności za brak przejrzystości w kwestii działania trybu incognito. Konsumentom wystarczyłoby, zdaniem powodów, aby Google lepiej informowało o tej funkcji. Tym samym udałoby się zwiększyć świadomość użytkowników na temat jej działania.