Trevor Montague „zasłynął” w historii programów rozrywkowych z podwójnego wystąpienia w teleturnieju ewidentnie zakazującego tej praktyki. Sposób, w jaki mężczyzna zmienił swoją tożsamość, wydaje się być kuriozalny. Ostatecznie jednak przekręt wyszedł na jaw dopiero po kilku latach.
Piętnastu, a nie dziesięciu
Być może znajdą się osoby, które nie miały o tym pojęcia, ale „Jeden z Dziesięciu” jest programem na zagranicznej licencji. Opiera się on na brytyjskim formacie „Fifteen to One”. Zasady pierwowzoru są bardzo podobne, ale – jak sugeruje tytuł – początkowa liczba uczestników to nie dziesięciu, a piętnastu. Pierwotnie nawet planowano dwudziestu uczestników, lecz ostatecznie uznano, że to już o wiele za dużo.
Pierwszy raz program ten wyemitowano na początku 1988 roku. Do końca 2003 roku prowadził go William Stewart. Po długiej przerwie program powrócił z Sandi Toksvig w 2014 roku i utrzymał się na antenie do 2019 roku. Wcześniej natomiast nakręcono jeszcze godzinny odcinek z komikiem Adamem Hillem, gdzie uczestnikami byli celebryci.
Zasady oryginalnego programu są bardzo zbliżone do naszej polskiej wersji, choć czasem dokonywano modyfikacji. Przykładowo, przez krótki czas obowiązywała zasada, zgodnie z którą w drugiej rundzie zawodnik nie mógł oddać pytania temu, kto go nominował. Format programu sprzedano wielu zagranicznym stacjom. I tak choćby w wersji greckiej podobnie jak w polskiej również mamy dziesięciu a nie piętnastu zawodników.
Montague. Ten, który złamał zasady gry
Prezentowana sprawa dotyczy – jak pewnie się domyślacie – brytyjskiej wersji programu. Trevor Howard Montague to autor książek faktograficznych z Wielkiej Brytanii, który dwukrotnie wystąpił w programie – raz w 1990 roku bez większych sukcesów, zaś drugi raz w 1992 roku, już z całkiem niezłym wynikiem. Problem polegał na tym, że regulamin definitywnie zabraniał dwukrotnego występu.
Zawsze, kiedy oglądałem którąś z odsłon Supermana, śmieszyło mnie, że ludzie nie łączą kropek – wystarczy założyć okulary i nikt cię nie rozpoznaje. Jak się jednak okazuje, to wcale nie takie głupie rozwiązanie. Przy swym drugim udziale Montague przyjął imię i nazwisko Steve Romana i lekko zmienił stylówkę, aby zamaskować swój normalny wygląd. Przy tworzeniu swego alter ego mężczyzna zdecydował się między zdjąć okulary, lekko zmodyfikować fryzurę i założyć kolczyki.
Złamanie regulaminu odkryto dopiero w 1998 roku i wówczas producenci wystosowali wobec niego pozew. Jak się okazało, pewien widz natrafił na powtórkę programu z pierwszym występem uczestnika i szybko znalazł podobieństwo pomiędzy nim o Romaną. Skontaktował się wówczas z producentami. Nieuczciwy uczestnik otrzymał pozew od gospodarza programu i został zobligowany do zwrotu nagrody – antyku o równowartości 3000 funtów.
Co ciekawe, Trevor zrobił podobny przekręt w programie „The Krypton Factor” i przy drugim udziale użył dokładnie tego samego fałszywego imienia i nazwiska. Nie wiadomo jednak, czy spotkały go z tego tytułu jakieś konsekwencje. Montague brał też udział w „Milionerach”, lecz bez większych sukcesów.
Okres karencji w Polsce
W polskiej edycji okres karencji wynosi cztery lata, choć – jak zaznaczają niektórzy gracze – zgłaszać można się już nawet szybciej. Wówczas, po przejściu eliminacji, po prostu trzeba poczekać, aż nadejdzie właściwa pora. Na początku emisji polskiego programu karencja jednak była dożywotnia.
Tu warto wspomnieć o pewnej kontrowersji związanej z postacią Tadeusza Sajbora. Choć trudno jest w Internecie znaleźć jakiekolwiek informacje o tym uczestniku, wielu widzów za podejrzane uznawało fakt, iż wystąpił on dwa razy w odstępie jednego miesiąca w edycjach 77 i 78. Doszukiwano się w tym jakichś nieczystych zagrywek, ale prawda prezentowała się bardziej trywialnie.
Sajbor towarzyszył swemu synowi, który także brał udział w programie, a z racji, że pewni uczestnicy nie dojechali do Lublina, potrzebowano kogoś na ich miejsce. Był to po prostu przypadek i nic poza tym. Kilka razy zresztą dokonywano podobnego zabiegu, kiedy zabrakło jakiegoś gracza. Tak wyjątki czasem się zdarzają, a przypadku Tadeusza Sajbora nie można porównywać do tego z Montague.