Podobno jedzenie tych czekoladowych płatków stanowiło sport ekstremalny. Każde ugryzienie miało wywoływać wstrząsy i niszczyć wszystko wokoło. Nestle Crunch są mile wspominane przez wielu dorosłych już Polaków, jednak zniknęły ze sklepowych półek i nie wiadomo, czy kiedykolwiek wrócą.
Czekoladowe kłosy pszenicy
Nestle Crunch weszły na polski rynek prawdopodobnie w 2002 roku. Dowodem na to jest zachowana na YouTube reklama opatrzona właśnie tą datą. Sam natomiast mogę mniej dokładnie ocenić, że w czasach, kiedy płatki te pojawiły się w ofercie wielu sklepów, byłem uczniem podstawówki, i to raczej jednej z pierwszych jej klas.
Spot reklamowy produktu prezentuje dwie nastolatki, które za każdym razem, gdy jedzą porcję płatków, niszczą jakiś przedmiot w domu sąsiada. Na początku pęka obskurna figurka, później eksploduje ekran telewizora, potem cała reszta domowego wyposażenia. Wszystko to sprawia głównym bohaterkom wielką frajdę, gdyż najwyraźniej z jakiegoś powodu nie przepadają za facetem mieszkającym naprzeciwko.
I właśnie tak wpajano nam obraz czekoladowych kłosów pszenicy, które ja osobiście nazywałem „jeżynkami”. Prezentowano je jako czadowe, bo głośno chrupiące, choć oczywiście było to mocno przesadne. Z tego, co pamiętam, zawierały jakieś śladowe ilości ryżu, choć jako dziecko uważałem je po prostu za zwykłe płatki czekoladowe.
Takich płatków nie ma…
Jak napisałem na samym wstępie, obecnie niemożliwe jest znalezienie tego produktu w polskich sklepach. Nawet takich pokroju Action, które od czasu do czasu rzucają na półki coś zagranicznego, choćby serowe piłki Cheetos popularne w Hiszpanii. Trudno ocenić, co spowodowało, że Nestle zaprzestało produkcji w Polsce. Wydaje mi się, że Crunche nie utrzymały się u nas jakoś szczególnie długo.
Rzecz jasna, w niektórych krajach nadal można je bez trudu znaleźć. I tu choćby warto wspomnieć o Francji, ale nie zdziwiłbym się, gdyby ich skład nie prezentował się już tak samo jak kiedyś.
Płatki zakupić można również na zagranicznych stronach, lecz w tym wypadku będziecie musieli słono za nie zapłacić. A ostatecznie nie macie gwarancji, że chrupnięciem zniszczycie sąsiadowi okno.
Szwajcarski wynalazek
Co ciekawe, o ile w naszym kraju Crunche są kojarzone wyłącznie z płatkami, tak naprawdę marka ta zaczynała jako coś innego. W 1938 roku po raz pierwszy klienci mogli zakupić czekoladowo-ryżowy batonik o tej nazwie. Z czasem zaczęły powstawać nowe warianty tego produktu, obejmujące między innymi batoniki karmelowe, pokryte gorzką czekoladą, wypełnione orzechami czy choćby posiadające w składzie mokkę.
Produkt wymyślił Maurice Michaud, pochodzący ze szwajcarskiej rodziny zaangażowanej w rozwój mlecznej czekolady. W latach 30. XX wieku, pracując w głównym zakładzie Nestlé w północnej części stanu Nowy Jork, miał on zwyczaj zabierania do domu kawałków czekolady z fabryki. Podgrzewał je, mieszał z płatkami Rice Krispies, a następnie pozostawiał do wystygnięcia i stwardnienia.
Początkowo częstował nimi tylko rodzinę, lecz z czasem zaczął przynosić smakołyki do pracy. Jego patent na tyle spodobał się firmie, że postanowiono oficjalnie wypuścić baton do sprzedaży.