sobota, 26 lipca, 2025
GikLik
  • STRONA GŁÓWNA
  • Na ekranach
    • Filmy
    • Animacje
    • Seriale
  • Gry
    • Growe nowości
    • Retro granie
    • Bez prądu
  • Muzyka
    • Kultowe nuty
    • Znalezione nuty
  • Inne
    • Lifestyle
    • Książki
    • Poradniki
    • Quizy
  • Słodziaki
  • Error
  • Wesprzyj
No Result
View All Result
  • STRONA GŁÓWNA
  • Na ekranach
    • Filmy
    • Animacje
    • Seriale
  • Gry
    • Growe nowości
    • Retro granie
    • Bez prądu
  • Muzyka
    • Kultowe nuty
    • Znalezione nuty
  • Inne
    • Lifestyle
    • Książki
    • Poradniki
    • Quizy
  • Słodziaki
  • Error
  • Wesprzyj
No Result
View All Result
GikLik
No Result
View All Result

Helskie wyzwanie cz. 3. „Byliśmy na plaży naturystów”

Sebastian Jadowski-Szreder by Sebastian Jadowski-Szreder
2025-07-24
w Lifestyle
Udostępnij na FacebookuUdostępnij na Twitterze

Ostatniego dnia – przed tym, jak pogoda całkowicie się zepsuła – postanowiliśmy odwiedzić jeszcze jedno specyficzne miejsce. Śpiewał o nim Zbigniew Wodecki w swojej piosence, ale czy rzeczywiście na plaży naturystycznej „można spotkać golasa”? I jakie panują tam zasady?

Wpływy i ślady Zbigniewa Wodeckiego

Chałupy rozsławione zostały przez piosenkę Zbigniewa Wodeckiego. Utwór „Chałupy Welcome To” powstał jako żart i początkowo miała go wykonywać Irena Santor. Tekst napisała Grażyna Orlińska, a muzykę skomponował Ryszard Poznakowski. Piosenka niespodziewanie stała się wielkim przebojem, mimo że planowano jej krótkie życie.

Dzieło zadebiutowało zimą 1985 roku, a towarzyszący mu teledysk z nagimi postaciami został pokazany w PRL-owskiej telewizji, mimo potencjalnych kontrowersji. Wodecki żartował potem, że dzięki „Chałupom” i „Pszczółce Mai” koncertował po całym kraju, a władza przymknęła oko na klip, bo „potrzebowała igrzysk”. Więcej o historii utworu pisałem TUTAJ.

Wpływy Zbigniewa Wodeckiego można zauważyć w wielu zakątkach Chałup. Tuż po tym, jak wysiądziemy z pociągu, naszym oczom ukaże się barwny mural przedstawiający tego artystę. W parku natomiast znajduje się interaktywna ławeczka odgrywająca kilka znanych utworów Wodeckiego, choć muszę przyznać, że z daleka ciężko ją odróżnić od zwyczajnych ławek.

Są też ślady mniej oficjalnie. Wiele lokali gastronomicznych oraz domków letniskowych wykorzystuje (prawdopodobnie nie do końca legalnie, ale nie mam całkowitej pewności) wizerunek zmarłego artysty lub jego utwór związany z miejscowością. Można to popierać lub nie, ale chyba trudno się temu jakkolwiek dziwić.

Czas surferów

Chałupy to także środowisko surferów – widać to na morzu oraz po licznych odzieżowych sklepach, nastawionych właśnie na tę społeczność. Surfingowy klimat posiadają również niektóre lokale gastronomiczne. W jednym z nich znaleźliśmy się jakieś dwa lata temu i knajpa ta, położona tuż przy samym peronie, nadal chyba funkcjonuje. Nie sprawdzaliśmy tego, ponieważ tym razem poszliśmy do naleśnikarni Marta – gorąco polecamy, zwłaszcza jeżeli macie ochotę spróbować naleśników bardziej wytrawnych, choć klasyczne słodkie wersje także są dostępne.

Zarówno dnia poprzedniego, kiedy pieszo zdobywaliśmy półwysep, tak i tego dnia morze zdominowane było przez barwne żagle surferów. Latem zapewne widok ten stanowi coś często spotykanego.

„Okrąglaki”, czyli coś dla fanów urbexu

Naszą uwagę zwróciły również tajemnicze opuszczone budynki, tak zwane „okrąglaki”. Dla fanów urbexu miejsce to jest jak znalazł, choć nie wiem jak ze stabilnością podłogi w ich wnętrzach. Pokryte licznymi graffiti, mają specyficzny klimat, ale i tworzą wokół siebie tajemniczą otoczkę. Część szyb już dawno ktoś wybił, jednak stosunkowo wiele okien wygląda na zupełnie nowe.

Najbardziej zainteresowało nas prowizoryczne przejście z jednego budynku do drugiego. Stanowiło ono wyłącznie kładkę, do tego wyglądającą na mało stabilną. O jakiejkolwiek poręczy możecie zapomnieć.

Próbowałem znaleźć informacji o tych opuszczonych obiektach, lecz dowiedziałem się wyłącznie, że inwestycja ta najprawdopodobniej była samowolą budowlaną. Więcej „okrąglaków” znaleźć można w innych regionach Polski i zazwyczaj są one pozostałością po domach wczasowych z okresu PRL-u.

Pierwszy raz na plaży naturystycznej

Przejdźmy teraz do głównego celu naszej wizyty. Aby przeżyć jeszcze więcej potencjalnych przygód i spróbować czegoś innego, postanowiliśmy zawitać na słynną plażę z utworu Wodeckiego i przekonać się „jak to jest”.

Wejścia na plażę naturystyczną na Chałupach są zasadniczo trzy i obejmują numery od 24 do 26. Na jednym forum wspominano także o 23, jednak raczej nie jest to prawdą, zważywszy na fakt, iż wejście to celowo oddalone jest o kawałek drogi. Długi czas chodziliśmy przez leśną, zarośniętą pajęczynami ścieżkę, choć przez główną część wsi także można się tam dostać.

Gdy dostaliśmy się już na samą plażę, poważnie zaczęliśmy się zastanawiać, czy oby rzeczywiście trafiliśmy we właściwe miejsce. Chodziło o to, że początkowo po naturystach nie było ani śladu, a kilka osób, które od razu zauważyliśmy, przechadzały się ubrane. Dopiero potem dostrzegliśmy pewne małżeństwo naturystów osłonięte parawanem, a zaraz potem jeszcze parę osób.

To zmotywowało nas, aby zająć miejsce, jeszcze w ubraniu, a potem rozebrać się do rosołu. Wydaje mi się, że to trochę tak działa – gdyby plaża świeciła pustkami, pewnie nie zdecydowalibyśmy się na ten krok, natomiast skoro rzeczywiście znajdowało się tu trochę golasów, stanowiło to znak, że znajdujemy się tam, gdzie powinniśmy.

Siedzieliśmy chwilę w jednym miejscu, by potem trochę zmoczyć się w wodzie, a następnie pospacerować wzdłuż linii brzegowej. Wstyd nie odgrywał tu żadnej roli, gdyż człowiek czuł się tutaj w pełni anonimowy, nie mając nic do ukrycia.

Co można, a czego nie?

Rzecz jasna, przed taką formą spędzania wolnego czasu trochę czytaliśmy o naturyzmie i ogólnych zasadach, jakich każdy powinien się trzymać. Teoria i praktyka pokryły się ze sobą w dużym stopniu, choć zauważyliśmy, że nie zawsze było tak, jak być powinno. O tym jednak wspomnę później. Co jednak ciekawe, zasady na plaży naturystycznej właściwie prezentują się tak samo jak na zwyczajnej. Zresztą, oceńcie to sami.

Przede wszystkim muszę jeszcze raz napomknąć o anonimowości, a skoro o niej, to i o komforcie. Większość plażowiczów na nagiej plaży posiadała wydzielone i oddalone od siebie strefy tak, aby nikt nikomu nie wchodził w paradę. Oczywiście nie oznaczało to, że źle patrzono na kąpanie się czy spacerowanie. Sami widzieliśmy mężczyznę, mniej więcej w naszym wieku, który nago uprawiał jogging. Grunt, by nie wchodzić w interakcję z innymi naturystami, jeśli ci sobie tego nie życzą.

Tu też pojawia się kwestia filmowania i robienia zdjęć. Wiadomo, że tak nietypowe chwile chce się utrwalić i w tym również nie kryje się nic niestosownego, ale co innego robić sobie zdjęcia telefonem w swojej przestrzeni, a co innego niegrzecznie uwieczniać innych ogromnym aparatem.

Czytałem na jednym forum, że czasami mogą zdarzyć się incydenty z podglądaczami. Na ten temat się nie wypowiem, gdyż niczego takiego nie zauważyliśmy akurat tego dnia. Jednak kwestia ta łączy się z czymś ciekawym i istotnym do wytłumaczenia – erotycznym nacechowaniem przez niektórych plaży naturystów, co nie jest zgodne z prawdą. Nagość to coś, co uważa się w takim miejscu za naturalne i aseksualne, natomiast jakiekolwiek publiczne uprawianie seksu nie powinno w ogóle tam zachodzić.

Być może kogoś zaciekawi, jak prezentuje się średnia wieku na plaży naturystów i jaka płeć na niej dominuje. Nie będę tutaj tworzyć statystyk i określać swojego wywodu mianem badań społecznych. Opowiem tylko, jak to wyglądało tego konkretnego dnia. Dominowały głównie starsze osoby, a mężczyzn było raczej więcej niż kobiet. Więc właściwie można powiedzieć, że trochę zaniżaliśmy średnią wieku.

NAGInanie zasad

Jak wspomniałem, nagie plażowanie spodobało nam się na tyle, że zastanawiamy się nad powrotem do Chałup jeszcze w tym roku. Zauważyliśmy jednak pewne niedogodności, które można by było naprawić, aby spędzało się tu czas jeszcze lepiej.

Po pierwsze, brakuje dokładniejszych oznaczeń. Na plażę dotarliśmy wejściem numer 24 i rzeczywiście w piasek wbito tabliczkę informującą o tym, co to za miejsce. Jednakże moim zdaniem takie oznakowanie powinno znajdować się także przy zwykłym numerze na ścieżce, aby nie przychodziły tutaj osoby z przypadku. Spacerując wzdłuż linii morza, nie zauważyliśmy natomiast, aby przy wejściu numer 25 umieszczono podobną informację. Nie wiemy, jak sprawa wygląda przy kolejnym, gdyż aż tak daleko nie udało nam się dojść. Zmiany wydają się mimo wszystko konieczne, gdyż dla przykładu plaże przyjazne psom od razu opisane zostają przy samym wejściu.

Po drugie, przechodziło tędy sporo osób ubranych. Łączy się to z poprzednim punktem, ale i też nie. Łączy się, dlatego iż – jak wspomniałem – ten pas plaży naturystycznej jest słabo oznakowany. Jeśli ktoś zamierzał przejść pewien odcinek przy samym Bałtyku, na przykład od Jastarni do końca Chałup, to musiał także pojawić się na plaży naturystycznej. Wtedy nietrudno o przypadek, choć w pewnym momencie można się zorientować. Nie łączy się natomiast, ponieważ wydaje się nam, że niektóre osoby „tekstylne” – czyli ubrane według naturystycznego slangu – mają świadomość, gdzie są, a i tak nie chcą się rozebrać.

Widzieliśmy dwie kobiety, które po prostu ćwiczyły sobie na plaży w stroju. I dobrze, nam to nie przeszkadzało, natomiast pytanie brzmi, czemu akurat tutaj, a nie choćby przy wejściu 23. Minęliśmy inne dwie kobiety, które trochę krzywo się na nas spojrzały, a parę metrów później zawróciły, zapewne zorientowawszy się, dlaczego na swojej drodze napotykają osoby w takich „strojach”.

Chodzi tutaj o pewien dress code. Gdybyśmy pojawili się nago na zwyczajnej plaży, większość wypoczywających uznałaby to za wysoce niestosowne zachowanie. Tutaj sytuacja się odwraca i to osoby ubrane nie pasują do przyjętej konwencji. Byliśmy na Chałupach anonimowi i to, czy zobaczyło nas pięciu czy dziesięciu ubranych turystów, w ogóle nas nie trapiło. Chodzi najzwyczajniej w świecie o zasady.

Gdy wracaliśmy już do głównej części Chałup, na nagiej plaży – ku naszemu zaskoczeniu – pojawił się nawet jakiś trener z dzieciakami. Pytanie, czy wiedział, gdzie zabrał swych podopiecznych…

Koniec?

I tak też kończy się nasza relacja z Półwyspu Helskiego. Przynajmniej na ten moment, ponieważ – jak już wspomniałem we wcześniejszych tekstach – nie wszystko udało się nam zwiedzić. Nadal czekają na nas obiekty wojskowe i kilka muzeów. W dalszym ciągu mamy jeszcze szansę wejść do fokarium, może nawet szczęśliwie trafiając na porę karmienia. Można by też skupić się na głębszej eksploracji innych miejscowości na Półwyspie.

Jeżeli taka okazja nadarzy się po raz kolejny, na pewno z niej skorzystamy, a obecna seria wzbogaci się o nowe teksty. Podsumowując natomiast wrażenia z plaży naturystycznej, mogę polecić taki sposób spędzania wakacji. Nie każdemu się to spodoba i nie każdy znajdzie w sobie na pewno odwagę, aby tam pójść, ale ten jeden raz można spróbować, aby ocenić samemu.

Przeczytaj także:

„Chałupy Welcome To”. Historia powstania słynnej piosenki o nudystach
Tags: bałtykchałpychałupy welcome tonaga plażanagonudyściplaża naturystówpodróżesurfingurbexwadywodeckiwrażeniazalety
Postaw mi kawę na buycoffee.to
Poprzedni artykuł

Helskie wyzwanie cz. 2. „Przeszliśmy pieszo cały półwysep”

Sebastian Jadowski-Szreder

Sebastian Jadowski-Szreder

Dorosły typ, który gra w gierki i ogląda filmy, zamiast wziąć się do uczciwej pracy. Udało mu się napisać książkę "Incydenty Antoniego Zapałki", która nawet jest dostępna w jakimś sklepie.

PolecaneArtykuły

Helskie wyzwanie cz. 2. „Przeszliśmy pieszo cały półwysep”
Lifestyle

Helskie wyzwanie cz. 2. „Przeszliśmy pieszo cały półwysep”

2025-07-24
Helskie wyzwanie cz. 1. „Co warto zwiedzić w Helu?”
Lifestyle

Helskie wyzwanie cz. 1. „Co warto zwiedzić w Helu?”

2025-07-24
Chcą szerszych korytarzy i wiedzą lepiej niż lekarz. Absurdy grubancypacji
Error

Chcą szerszych korytarzy i wiedzą lepiej niż lekarz. Absurdy grubancypacji

2025-06-28

Komentarze 1

  1. Pingback: Helskie wyzwanie cz. 2. "Przeszliśmy pieszo cały półwysep" - GikLik

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Najnowsze

Helskie wyzwanie cz. 3. „Byliśmy na plaży naturystów”

Helskie wyzwanie cz. 3. „Byliśmy na plaży naturystów”

2025-07-24
Helskie wyzwanie cz. 2. „Przeszliśmy pieszo cały półwysep”

Helskie wyzwanie cz. 2. „Przeszliśmy pieszo cały półwysep”

2025-07-24
Helskie wyzwanie cz. 1. „Co warto zwiedzić w Helu?”

Helskie wyzwanie cz. 1. „Co warto zwiedzić w Helu?”

2025-07-24
Pixar obwinia widzów za fiasko swojego filmu. I zapowiada „bezpieczne” kontynuacje

Pixar obwinia widzów za fiasko swojego filmu. I zapowiada „bezpieczne” kontynuacje

2025-07-04
Chcą szerszych korytarzy i wiedzą lepiej niż lekarz. Absurdy grubancypacji

Chcą szerszych korytarzy i wiedzą lepiej niż lekarz. Absurdy grubancypacji

2025-06-28

Giklik to ciekawskie stworzenie, które wciśnie się wszędzie tam, gdzie zwęszy interesujący temat – szczególnie dotyczący szeroko rozumianej popkultury oraz tematów około internetowych. Jeśli jesteś Giklikiem, to rozgość się na naszych włościach.

Kontakt

giklik.kontakt@gmail.com

Facebook

YouTube

Dodatkowe informacje

  • Polityka prywatności
  • Regulamin

© 2025 JNews - Premium WordPress news & magazine theme by Jegtheme.

No Result
View All Result
  • STRONA GŁÓWNA
  • Na ekranach
    • Filmy
    • Animacje
    • Seriale
  • Muzyka
    • Kultowe nuty
    • Znalezione nuty
  • Gry
    • Growe nowości
    • Retro granie
    • Bez prądu
  • Inne
  • Słodziaki
  • Error
  • Wesprzyj
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Używamy ciasteczek do analizy ruchu na stronie, personalizacji treści i reklam oraz poprawy doświadczeń użytkowników. Klikając 'Akceptuj', zgadzasz się na użycie wszystkich ciasteczek. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności.ZgodaPolityka prywatności