Czy można jednocześnie wygrać i przegrać rozprawę? Wydaje się to pozornie niemożliwie, ponieważ wyrok wyraźnie sugeruje, czy zostałeś skazany, czy też uniewinniony od zarzutu. Jednakże sprawa słynnego iluzjonisty, która miała miejsce kilka lat temu, pokazuje, iż prawo – nawet jeśli jest po twojej stronie – może mocno ci zaszkodzić.
Wielka Iluzja
David Copperfield to słynny iluzjonista, który już wiele razy zadziwiał publikę swoimi sztuczkami. Mistrz tak zwanej „Wielkiej Iluzji” spowodował między innymi zniknięcie Statui Wolności, a także przeniknął przez Wielki Mur Chiński. Jak mówi znane powiedzenie, prawdziwy magik nie zdradza swoich sztuczek, i takie też motto wyznawał sam Copperfield.
Oczywistym jest, iż raczej mało która osoba ślepo wierzyła w to, że znany iluzjonista dysponuje jakąś przedwieczną mocą, pozwalającą mu na dokonywanie niemal boskich aktów. Jednak nawet przy braku wiary w magię wyjętą rodem z World of Warcraft, trudno było pojąć, jak właściwie Copperfieldowi udawało się uzyskać tak spektakularne efekty. I w tym właśnie tkwił klucz do jego sukcesu.
Te sekrety były przez iluzjonistę chronione do tego stopnia, iż 11 lipca 1994 roku pozwał on magika i pisarza Herberta L. Beckera. Nie chciał on, aby Becker wydał zapowiadaną przez siebie książkę mającą ujawniać wykonywanie poszczególnych sztuczek. Co prawda Copperfield ostatecznie przegrał sprawę, ale finalna wersja książki nie zawierała wzmianek na temat arkanów jego pracy. Panowie mieli się dyskretnie dogadać, a ponadto część poświęcona temu tematowi została uznana przez wydawcę za niewystarczająco dokładną.
Szczęśliwa, a jednak pechowa trzynastka
Wiosną 2018 roku media doniosły, że Brytyjczyk Gavin Cox zdecydował się pozwać mistrza iluzji do sądu. Mężczyzna twierdził, że został wytypowany do udziału w triku i podczas jego wykonywania ucierpiał na zdrowiu. Interesujące jest to, iż pozew został złożony tak naprawdę już mniej więcej cztery lata wcześniej, jednak o sprawie zrobiło się głośno na skutek pewnej obligatoryjnej czynności, jaka miała nastąpić na sali sądowej.
Sztuczka, w której uczestniczył pozywający mężczyzna, nazywała się Szczęśliwą Trzynastką (oryginalnie Lucky#13) i zrealizowana została w hotelu MGM Grand w 2013 roku. Był to jeden ze sztandarowych numerów Copperfielda. Magik wybierał spośród publiczności trzynaście osób. Po wejściu na scenę wszyscy wytypowani byli zasłaniani kotarą i „znikali”, a następnie ujawniano, że znajdują się w innym miejscu. To właśnie podczas „teleportacji” Cox zwichnął bark i doznał wstrząśnienia mózgu, co miało trwale pogorszyć jego zdrowie. Razem z żoną domagał się 400 tys. dolarów odszkodowania, bo właśnie tyle kosztowało jego leczenie. W wyniku obrażeń Cox miał także zrezygnować z pracy.
Iluzjonista, zapytany o to, czy popełnił jakiś błąd podczas sztuczki, odparł:
To zależy od tego, co się stało. Gdybym zrobił coś nie tak, to byłaby moja wina.
Odczarowanie
Jak pewnie już zdążyliście się domyślić, David Copperfield wygrał proces. W maju 2018 roku sąd ogłosił, że iluzjonista i hotel dopuścili się pewnego zaniedbania, lecz Cox sam odpowiada za doznane przez siebie obrażenia podczas pokazu w Las Vegas. Odszkodowanie zatem się mu nie należy. Brytyjczyk złożył potem co prawda apelację, ale w 2022 roku Sąd Najwyższy stanu Nevada podtrzymał ustalenia ławy przysięgłych.
Choć Copperfield mógł cieszyć się z wygranej, było to raczej pyrrusowe zwycięstwo. Wszystko przez to, że aby sąd jak i ława przysięgłych mogli jakkolwiek ustalić stan faktyczny, musieli najpierw wiedzieć, w jaki sposób wykonać sztuczkę.
Cox zeznał, iż razem z dwunastoma innymi ludźmi zajął miejsce na krześle, a następnie został zasłonięty kotarą. Wówczas ujawniono przed zaangażowanymi osobami sekretny tunel, prowadzący do drugiego przejścia. W mniej niż 90 sekund pracownicy wyposażeni w latarki mieli przeprowadzić uczestników do miejsca docelowego. Droga miała być pokryta pyłem budowlanym oraz gruzem i właśnie przez to Gavin Cox w pewnym momencie wedle swoich słów potknął się i upadł.
Podobne zeznania co do sposobu wykonania triku złożył producent wykonawczy. Sam Copperfield z kolei wyjaśnił, że wcześniej sam przebył wyznaczoną dla uczestników drogę i przejścia były wówczas czyste.
Zarówno hotel jak i iluzjonista wygrali rozprawę, lecz ujawnienie sposobu, w jaki wykonano trik, całkowicie go odczarowało. Zbyt dużo osób wiedziało, na czym on polega. Utracił on wówczas magię i sens dalszego wykonywania.
Ciekawy artykuł, interesujące spojrzenie na iluzję i prawo. Właśnie jestem po lekturze i nie mogłem się oprzeć refleksji, jakie to zaskakujące, że mimo wygranej przed sądem, można poczuć się przegranym. Zastanawiam się tylko, jak faktycznie wyglądały te 'dogadania się’ za kulisami. Byłeś może na którymś z występów Copperfielda? Jak to wygląda na żywo? A co do samego procesu i tej 'teleportacji’, to jak oni to ogarniają technicznie, tak żeby potem jeszcze się ludziska nie skarżyli? Jak już kiedyś sprawiedliwość naprawdę zadziała, to wszyscy będziemy czarować. Dzięki za ciekawą lekturę!
Dzięki za komentarz 🙂 Na żadnym pokazie niestety nie byłem, aczkolwiek domyślam się, że ludzie zaangażowani w sztuczkę muszą podpisać jakąś umowę (pewnie już przy zakupie biletu ta umowa obowiązuje). Tak jest choćby w programach typu „Mam Talent”, gdzie przez określoną ilość lat nie możesz zdradzać jakichś informacji związanych z kulisami programu. Podejrzewam, że kary za ujawnienie wszystkich tych informacji są tak ogromne, że ludzie wolą nie ryzykować.