Barokowe fasady, brukowane ulice, secesyjne wille, neogotyckie katedry – choć kojarzą się głównie ze starym kontynentem, podobne obrazy można znaleźć także po drugiej stronie globu. W niektórych azjatyckich miastach europejska architektura nie jest przypadkowym dodatkiem, lecz pozostałością po epoce kolonialnej i czasach intensywnych wpływów zagranicznych. Gdzie ich szukać i co dziś z nich zostało? Oto sześć miejsc w Azji, które zaskakują swoim zupełnie nieazjatyckim wyglądem.
Makau. Portugalia w Chinach
Na pierwszy przystanek wybieramy Makau – najstarszy przypadek kolonializmu w Chinach. Choć portugalskie imperium kolonialne kojarzy się głównie z Brazylią czy Mozambikiem, jego historia sięga również Dalekiego Wschodu. Makau, dziś jedno z dwóch specjalnych regionów administracyjnych Chin, było pierwszą i najdłużej istniejącą europejską kolonią na tym terenie. Już od XVI wieku Portugalczycy osiedlali się tam za zgodą cesarstwa chińskiego, a formalnie objęli kontrolę nad miastem w 1887 roku. Ich panowanie trwało nieprzerwanie aż do 1999 roku, kiedy to Makau zostało oficjalnie przekazane Chinom.
Najbardziej widowiskowym śladem portugalskiej obecności jest zabytkowe centrum miasta. Znajdziemy w nim zespół ponad dwudziestu historycznych budynków, które stanowią wyjątkowy przykład przenikania się architektury europejskiej i chińskiej. W 2005 roku cały kompleks został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, stając się 31. obiektem chronionym w Chinach.
Współczesne Makau pełni funkcję turystycznego eldorado i rozrywkowego zaplecza Państwa Środka. Chińscy turyści przyjeżdżają tu, by poczuć namiastkę Europy, i wydawać pieniądze w licznych kasynach. Od 2004 roku Makau generuje wyższe dochody z hazardu niż samo Las Vegas.
Ciekawostka: do dziś językiem urzędowym – obok chińskiego – pozostaje portugalski.
Tiencin. Europejska mozaika
Pozostajemy jeszcze w Chinach, ale tym razem z południa przenosimy się na północ, do Tiencin. To tutaj, pod koniec XIX wieku, powstało niezwykłe zjawisko urbanistyczne. Mowa o zagranicznych koncesjach, czyli wydzielonych strefach w chińskich miastach, zarządzanych przez europejskie mocarstwa na zasadzie półkolonialnych przywilejów. Choć formalnie nie były to kolonie, w praktyce obce państwa miały tam pełną władzę administracyjną i prawną – własne szkoły, posterunki policji, kościoły, urzędy, a przede wszystkim… architekturę.
W Tiencin działało aż dziewięć takich koncesji, m.in. brytyjska, francuska, niemiecka, włoska, a nawet belgijska i rosyjska. Każda z nich budowała dzielnicę na wzór swojej ojczyzny – z klasycystycznymi willami, brukowanymi ulicami i secesyjnymi fasadami. Spacerując po mieście, można natknąć się na europejskie budynki, choć dziś są one poukrywane w cieniu nowoczesnych wieżowców.
Ciekawostka: za czasów belgijskiej koncesji w 1906 roku uruchomiono tu pierwszy w Chinach elektryczny tramwaj. Pod koniec lat 20. sieć obejmowała już większość dzielnic koncesji francuskiej, niemieckiej i rosyjskiej.
Sajgon. Paryż w tropikach
Przenosimy się z Chin do południowego Wietnamu. Ho Chi Minh (dawniej Sajgon) to kolejna tętniąca życiem metropolia, w której przeszłość kolonialna współistnieje z nowoczesnością. Choć dziś miasto zdominowane jest przez drapacze chmur i gęsty ruch uliczny, wciąż można tu odnaleźć ślady po blisko stuletnim panowaniu Francuzów, którzy od połowy XIX wieku uczynili Sajgon stolicą swojej kolonii w Indochinach.
Francuzi zbudowali miasto po europejsku – z szerokimi bulwarami, symetryczną siatką ulic i architekturą inspirowaną Paryżem. Najlepiej widać to w takich budowlach, jak majestatyczna Bazylika Notre-Dame z czerwonej cegły czy kolonialny Główny Urząd Pocztowy, zaprojektowany z udziałem Gustave’a Eiffla. Oba obiekty do dziś funkcjonują i przyciągają nie tylko turystów, ale i lokalnych mieszkańców.
Ciekawostka: w wielu kawiarniach Ho Chi Minh do dziś można zamówić cà phê sữa đá. Jest to wietnamska kawa z mlekiem i lodem, która łączy lokalne smaki z francuskim dziedzictwem kultury picia kawy. Francuzi wprowadzili kawę do Wietnamu, jednak ze względu na specyficzne warunki, używano mleka skondensowanego, które lepiej się przechowywało.
Manila. Hiszpańska przeszłość i amerykańskie wizje
Z Wietnamu przenosimy się nieco bardziej na wschód, czyli do stolicy Filipin – Manili. To właśnie tutaj, w 1565 roku, Hiszpanie założyli swoją pierwszą stałą kolonię w Azji. Filipiny, nazwane na cześć króla Filipa II, przez ponad trzy stulecia pozostawały pod panowaniem hiszpańskim. Później, od 1898 roku, przeszły pod kontrolę Stanów Zjednoczonych. Te dwa okresy odcisnęły mocne piętno na miejskiej tkance i krajobrazie kulturowym.
Do dziś w centrum Manili można odwiedzić Intramuros – otoczoną murami starówkę, zbudowaną przez Hiszpanów w stylu iberyjskim, z katedrą, placami i kolonialnymi rezydencjami. Z kolei amerykańskie władze, które przejęły miasto po wojnie hiszpańsko-amerykańskiej, rozpoczęły ambitny plan przebudowy Manili na „Waszyngton Azji”. Wprowadzono szerokie aleje, parki i monumentalne gmachy publiczne. Przyznacie, że ta kulturowa mieszanka brzmi naprawdę niezwykle.
Ciekawostka: W 1901 roku amerykański urbanista Daniel Burnham zaprojektował dla Manili plan modernizacji, w którym przewidział szerokie bulwary, rozległe parki i monumentalne budynki w stylu neoklasycystycznym. Co ciekawe, Burnham nigdy nie odwiedził Filipin osobiście — cały projekt opracował na podstawie zdjęć i relacji.
Szanghaj. Kolonialna historia nad Bundem
Naszą wędrówkę zaczęliśmy w Chinach i tam też na chwilę musimy wrócić. Pod koniec XIX i na początku XX wieku Szanghaj był podzielony na koncesje brytyjskie, francuskie i amerykańskie. W odróżnieniu od Tianjin, gdzie koncesje tworzyły mozaikę małych dzielnic o lokalnym charakterze, Szanghaj rozwijał się jako miasto portowe o światowym znaczeniu. To z kolei zaowocowało powstaniem imponującej strefy nadbrzeżnej zwanej Bundem.
Bund to reprezentacyjna dzielnica, gdzie wznoszą się monumentalne kamienice i banki w stylach neoklasycystycznym, gotyckim i art déco — świadectwo potęgi finansowej i handlowej Szanghaju na początku XX wieku. Po wojnie przez długi czas władze niechętnie eksponowały kolonialne dziedzictwo Szanghaju, traktując je jako symbol obcego ucisku i nierówności. W efekcie wiele zabytków popadało w zapomnienie lub było przebudowywanych. Jednak obecnie Bund stanowi wizytówkę miasta, a jej architektura łączy europejskie wzorce z lokalnymi tradycjami.
Ciekawostka: W 1929 roku w Szanghaju powstał pierwszy w Azji nowoczesny drapacz chmur – Sassoon House, zaprojektowany przez architekta George’a L. Browna w stylu art déco. Budynek ma około 77 metrów wysokości (13 pięter), co w latach 20. XX wieku było rzadkością w Azji.
Tokio i Jokohama. Zachód w Kraju Kwitnącej Wiśni
Podróż kończymy w kraju, który nigdy nie został skolonizowany, ale i tak wpuścił Europę na swoje ulice. Po otwarciu się Japonii na świat w drugiej połowie XIX wieku i rozpoczęciu epoki Meiji (1868–1912), modernizacja kraju przebiegała błyskawicznie – i często na wzór zachodni. Do Japonii sprowadzano europejskich architektów, którzy projektowali urzędy, banki i dworce w stylach klasycystycznych, neogotyckich czy neorenesansowych.
Ślady tej architektonicznej fascynacji zachodem wyraźnie widać w Tokio. Przykładem jest choćby neorenesansowy gmach tokijskiego dworca głównego czy w dzielnica Marunouchi, inspirowana londyńskim miastem. Jeszcze wyraźniej zachodni klimat czuć w Jokohamie — pierwszym otwartym porcie międzynarodowym, gdzie zachowały się ceglane magazyny, wiktoriańskie rezydencje zagranicznych kupców w dzielnicy Yamate oraz ulica Motomachi, która już w XIX wieku była centrum europejskich butików i kawiarni.
Ciekawostka: W Jokohamie w 1888 roku otworzyła się piekarnia Uchiki Pan. Założył ją Hikotaro Uchiki, który pobierał nauki u angielskiego piekarza Roberta Clarke’a. Uchiki Pan zasłynęła z chrupiących białych bochenków, nazwanych England. Do dziś piecze je w niezmienionej recepturze.
Między wpływem a dziedzictwem
Spacerując po brukowanych uliczkach Tianjinu, podziwiając Bund w Szanghaju czy kupując chleb England w Jokohamie, trudno oprzeć się wrażeniu, że Stary Kontynent zostawił w Azji swoje ślady – trwałe, choć nie zawsze oczywiste. Dziś te ślady są świadectwem złożonych relacji między Wschodem a Zachodem – czasem trudnych, ale istotnych.