Coś, co jeszcze wiele lat temu stanowiło wyłącznie żart, teraz okazuje się faktem. Czarna Pantera, czyli król marvelowskiej Wakandy, najprawdopodobniej będzie mężczyzną o białym kolorze skóry. Jak można było się domyślić, u pewnych środowisk wybór ten nie spotkał się aprobatą. Problem w tym, że takie zmienianie koloru skóry czy płci fikcyjnym bohaterom trwa w najlepsze od wielu lat. I nie powinno działać wyłącznie w jedną stronę.
Biały król Wakandy. Jak do tego doszło?
Na rynku właśnie pojawił się pierwszy zeszyt nowej serii Marvel Knights pod tytułem The World To Come. To w nim poznajemy nowego Czarną Panterę (prawdopodobnie) i tym razem jest to biały bohater. Za stworzenie komiksu odpowiadają scenarzysta Christopher Priest oraz artyści Joe Quesada, Richard Isanove i Richard Starkings.
Opowieść zaczyna się od śmierci T’Challi, gdy ten jest już w sędziwym wieku. Następnie fabuła szybko cofa się w czasie, pokazując drogę, która doprowadziła do tej sytuacji. Po śmierci Storm, która ginie podczas konfliktu znanego jako „Wojna Ras”, T’Challa postanawia przedłużyć swój ród. W tym celu zbliża się do Moniki Lynne, swojej dawnej partnerki z wcześniejszych komiksów. Owocem ich relacji jest syn o imieniu Ketema, a przynajmniej tak mu się wydaje. Lynne bowiem wcześniej miała białoskórego partnera, i to właśnie on jest biologicznym ojcem.
Ketema z czasem zaczyna pałać do swojego rodzica dużą nienawiścią, czując, że został odsunięty na dalszy plan. W efekcie Ketema rzuca T’Challi wyzwanie do rytualnego pojedynku o władzę nad Wakandą. Walkę tę wygrywa.
Jak więc widzicie, cała historia ma miejsce w serii komiksów, choć pojawiły się już spekulacje, czy oby w trzeciej kinowej odsłonie przygód Czarnej Pantery również nie uświadczymy takiego plot twistu. Internauci prześmiewczo (a czasem całkiem serio) proponują, aby do tej roli zaangażować Ryana Goslinga.
„Fani Marvela” krytykują
Oczywiście – jak nietrudno było się tego domyślić – pewnej grupie osób taki pomysł się nie spodobał. Niektóre zagraniczne portale nazywają ich „fanami Marvela”, aczkolwiek raczej trudno uznać odbiorców tego typu dzieł za jednolitą strukturę. Dam sobie rękę uciąć, że ich poglądy często się ze sobą nie pokrywają.
W każdym razie znalazły się osoby, które postanowiły dodać swoje trzy grosze, wyrażając spore oburzenie. Chociaż trzeba również zwrócić uwagę na drugą stronę barykady, ogłaszającą wszem wobec, że taki wybór króla Wakandy „zakończy epokę DEI”.
Obie strony moim zdaniem mocno się mylą. Motyw multiwersum, goszczący na ekranach od kilku lat (i jednocześnie mocno męczący), dobitnie pokazał, że mamy tryliony różnych wszechświatów. Jedne są do siebie nadzwyczaj podobne, inne zaś znacznie od siebie odbiegają. Więc do takich zmian będzie dochodzić dalej. Co do epoki DEI i jej rychłego końca, dopóki ludzie wyczują w tym biznes (chociaż trudno mi ocenić jaki, bo wiele dzieł spod tego sztandaru ma kiepski poziom i nikt nie chce z nimi obcować), dopóty dalej wszystko będzie się kręcić. Ale taki śmiały ruch może dać lewej stronie pewien komunikat.
Tylko w jedną stronę?
Wszelkie zarzuty co do podmiany rasowej, mającej rzekomo nosić znamiona rasizmu, są tym śmieszniejsze, że scenarzysta Christopher Priest jest czarnoskóry. Ale to tylko jedna z kwestii.
Druga to trend, o którym wspomniałem już na samym wstępie. Od wielu lat fikcyjne postaci, które pierwotnie znamy jako białe, zmieniają swój kolor skóry. Czasami chodzi o przekazanie pałeczki jak w przypadku Petera Parkera i Milesa Moralesa albo Steve’a Rogersa i Sama Wilsona. Innym razem to ukazanie wprost, że w tej konkretnej wersji tak jest i już (latynoska Królewna Śnieżka, czarnoskóre elfy z Pierścieni Władzy czy Srebrny Surfer z nadchodzącej Fantastycznej Czwórki – w tym ostatnim akurat dochodzi do zamiany płci).
Sztuka ta wychodzi z różnym skutkiem, ale nawet, jeśli komuś coś przeszkadza, automatycznie przyczepia się mu łatkę rasisty albo mizogina. Najgorzej jednak, gdy taki zabieg dotyka postaci historycznych, choćby Kleopatry czy Anny Boleyn, lecz i z tym zwolennicy DEI nie mają problemu, bo najwyraźniej zakłamywanie historii nie posiada żadnych wad. Nie wyobrażam sobie, aby Martin Luther King miał zostać zagrany przez osobę o białym kolorze skóry.
A zatem, albo dopuszczamy zmiany w obu kierunkach, albo trzymamy się usilnie ustalonych z góry norm.
Przeczytaj także:
Moment to już nie możę być BIAŁEJ PANTERY? i BIAŁA PANTERA NIE MOŻE SOBIE KRZYKNĄĆ BIAŁA SIŁA, BIAŁA RASA!? Bardzo rasistowscy ci murzyni, pewnie nie tylko rasistowcy ale też i naziści z nich są