„Ed, Edd i Eddy” to jedna z pierwszych kreskówek, jakie oglądałem na Cartoon Network. Opowiadała ona o losach trzech przyjaciół, którzy byli wyrzutkami na własnym podwórku, a jednocześnie rozwijali różnego typu interesy, aby wydoić z okolicznych dzieciaków nieco grosza. Z perspektywy czasu dostrzegam, jak bardzo niektóre motywy ta zawarte przypominają mi moje własne dzieciństwo.
Cartoon Network bardzo wpłynął na moje dzieciństwo. Kompletnie nie przeszkadzało mi to, że większość mojej przygody z tym kanałem bazowała na jego niemieckojęzycznej wersji. Wśród kultowych produkcji z okresu lat 90. oraz początku nowego milenium wymienić mogę naprawdę wiele ciekawych produkcji. Niektóre z nich uchodziły wśród rodziców moich znajomych za twory, których raczej nie powinno się oglądać. W głównej mierze chodziło o kreskówki, w których dominowały poszarpane kontury, brzydota postaci i mocno abstrakcyjny i niekiedy niepokojący humor.
„Edd, Ed i Eddy” jako serial animowany zaliczał się bez dwóch zdań właśnie do takich produkcji. Po latach jednak jako już dorosły odbiorca dostrzegam w Edkach coś więcej niż głupkowate przygody trójki nieurodziwych bohaterów. To przede wszystkim dzieło traktujące o dzieciństwie, wykluczeniu, a także problemach z dorosłymi.
Danny Antonucci i jego dziedzictwo
Zanim przejdę do opisu fabuły, skupię się na najważniejszej osobie, bez której napisanie tego artykułu byłoby niemożliwe. Mowa o Dannym Antonuccim, kanadyjskim animatorze, który produkował przygody Edków od 1999 do 2009 roku. Zanim twórca ten powołał do życia swoje postaci, przez długi okres pracował dla studia Hanna-Barbera przy klasycznych animacjach o Flintstonach, Smerfach i Scoobym-Doo. Rodzice Danny’ego byli włoskimi imigrantami, co w dużej mierze przyczyniło się do powstania jednego z bohaterów w omawianej kreskówce. Jednak o tym za moment.
Istotne jest to, że oprócz wspomnianych klasyków analizowany twórca odpowiadał za wypuszczenie kilku autorskich tworów, które wyglądały bardzo obskurnie i na pewno nie były przeznaczone dla małoletnich widzów. Zmęczony taką stylistyką Antonucci postanowił wyprodukować komedię dla młodszych odbiorców, choć i w niej wyraźna koślawa kreska i brzydota występowały ze sobą w parze.
W głównej mierze chodziło o to, aby oddać hołd starym kreskówkom, które w okresie od lat 30. do 70. XX wieku były rysowane ręcznie. Danny należał do orędowników właśnie takiego tworzenia animacji. Początkowo pieczołowicie przygotowany program miał zostać sprzedany stacji Nickelodeon, jednak jej włodarze wymagali zbyt dużej kontroli kreatywnej, na którą Antonucci nie zamierzał się zgadzać. Edki stanowiły jego dziedzictwo i zarazem osobistą ekspresję. Odebranie tychże czynników pozbawiłoby tego wszystkiego duszy. Dopiero Cartoon Network wyraziło zainteresowanie kupnem programu przy jednoczesnym zapewnieniu wolności w dalszej jego realizacji.
Całkowita i nienaruszona żadną ingerencją ekspresja twórcza to moim zdaniem wartość niezwykle potrzebna w dzisiejszych czasach. Zwłaszcza w dobie niepotrzebnego cancel culture czy wtrącania się wielkich korporacji w ostateczny kształt dzieła (ot, choćby „Liga Sprawiedliwości”Zacka Snydera). Danny Antonucci dbał o to, aby jego koncepcje nie zostały zachwiane i trzyma się tego po dziś dzień. Jego serial „Lupo The Butcher” mający zagościć na platformie Netflix został anulowany, ponieważ twórca konsekwentnie odmówił obniżenia jego kategorii wiekowej na 13+.
Problemy zwykłych dzieciaków
Tytułowe Edki są wyrzutkami na swoim osiedlu, skupiającymi swoje działania na osiągnieciu trzech głównych celów: zdobyciu szacunku innych dzieciaków, zarobieniu bilonu na swoich biznesach oraz wydaniu drobniaków na ukochane łamiszczęki. Niejedno dziecko marzyło o tym, aby nabyć w sklepiku gigantyczną kulę o rozmiarze większym niż swoja głowa, aby namiętnie móc ją przeżuwać. Z tego, co pamiętam, jedna firma nawet wypuściła słodycze o takiej nazwie, bazując na popularności serialu.
Każdy z trzech bohaterów reprezentuje zestaw bardzo unikalnych cech. Eddy jest prowodyrem różnych działań, będąc wyjątkowo łasym na pieniądze. Ed to niezbyt inteligentny, ale bardzo silny i zafascynowany komiksami i horrorami chłopiec o pozytywnym podejściu do życia. Edd z kolei pełni rolę mózgowca, wykazując się analitycznym umysłem i próbując stanowić głos rozsądku, co nie zawsze mu wychodzi. Nosi charakterystyczną czapkę, pod którą znajduje się… właściwie nie wiadomo do końca co. Ale brak tego elementu ubioru i odsłonięcie głowy Edda powoduje powszechną panikę.
Są też inne dzieci, których układy z Edkami zmieniają się równie często jak sojusze w „Grze o tron”. Mamy zatem Kevina, którego jeden z atrybutów stanowi rower i odwrócona daszkiem do tyłu czerwona czapka. Jest on definitywnie najbardziej wpływowym dzieciakiem, ponieważ jego ojciec pracuje w fabryce łamiszczęk. Nazz to dziewczyna, w której kochają się wszyscy w okolicy i która najprawdopodobniej jest w związku z Kevinem, lecz nie zostało to nigdy powiedziane wprost. Sarah to młodsza siostra Eda. Zdaje się, że nie za bardzo przepada ona za swoim bratem, wykorzystując go i grożąc, że opowie rodzicom o każdym jego występku. Dziewczynka posiada najlepszego przyjaciela, Jimmy’ego. Cechuje się on dużą wrażliwością i nosi ogromny aparat na zębach. Następnie mamy Rolfa, postać najbardziej odzwierciedlającą samego Antonucciego ze względu na bycie imigrantem. Rolf prowadzi gospodarstwo, pochodzi z nieokreślonego kraju europejskiego i mówi z niemieckim akcentem. Johnny z kolei to łysy i dość nierozgarnięty chłopiec o zmyślonym przyjacielu pod postacią deski o imieniu – a jakże by inaczej – Deska (choć niektóre sceny sugerują, że Deska to żywa postać i podejmuje pewne akcje samodzielnie). Wisienkę na tym dość pokracznym torcie stanowi trio sióstr Ohydek, których boi się każdy dzieciak i które odczuwają pewien dość niepokojący, wręcz perwersyjny pociąg do głównych protagonistów.
Choć postaci prezentują się w sposób przerysowany, prawa fizyki kompletnie się nie sprawdzają, a osiedle ustawicznie ulega totalnej destrukcji, nikt zdaje się tym nie przejmować. Jeśli jednak uznamy, że sytuacje zaprezentowane w Edkach zostały przepuszczone przez krzywe zwierciadło, tak naprawdę odkryjemy, że serial opowiada o przeciętnych aktywnościach dzieci ze szkoły podstawowej.
Twórca w jednym z wywiadów przyznał, że bohaterowie jego kreskówki posiadają swoich realnych odpowiedników w świecie rzeczywistym. Jak wspomina:
Historie pochodzą z mojego dzieciństwa i tego, co pamiętam z życia na przedmieściach i utknięcia bez zorganizowania podczas letnich wakacji. Wynika to z konieczności wymyślania własnej zabawy.
I rzeczywiście, dzieciaki w głównej mierze zajmują się zabawą, ale i także naśladują niejako osoby dorosłe. Przykładowo w odcinku „Wołają go Pan Edzio” Edki zakładają własną korporację, lecz nie do końca rozumieją, na czym właściwie taka działalność polega. Dochodzi do abstrakcyjnej sytuacji, kiedy budynek firmy jest wciąż wyposażany w nowe piętra, by „iść wzwyż” niczym akcje na giełdzie.
W filmie pełnometrażowym będącym zwieńczeniem całej serii Edd mówi, że jego przyjaciele o mało nie zniszczyli mu sekstansu. Zawarte w tym wyrazie słowo „seks” nie umyka uwadze pozostałym kolegom, którzy – jak przystoi na ten wiek – zaczynają robić sobie z tego żarty.
Gdzie się podziali dorośli?
Edki są specyficznym serialem jeszcze pod innym względem – praktycznie w ogóle nie pojawiają się tam osoby dorosłe. Jedną w powszechniejszych teorii, jaka spopularyzowała się w Internecie, jest ta mówiąca, iż w rzeczywistości wszyscy bohaterowie kreskówki nie żyją. Każdy z nich umarł w trochę innym okresie i teraz przebywa w czyśćcu przypominającym puste miasteczko. Jednakże ten, kto uważnie oglądał przygody Edków, szybko zrozumie, iż twierdzenie to stanowi wierutną bzdurę.
Dorośli jak najbardziej występują w serialu, lecz autor umyślnie nie wpisuje ich w kadr. Zabieg ten umacnia pewien niepokój, zwłaszcza w ostatnim sezonie, kiedy kończy się przerwa wakacyjna, a dzieciaki idą do szkoły. W budynku ewidentnie brakuje nauczycieli czy jakiegokolwiek innego personelu. Nawet w odcinku, w którym szkolna drużyna rozgrywa mecz rugby z innymi zawodnikami, ich oponenci nie zostają w ogóle zaprezentowani. Specyfika tego podejścia mogłaby świadczyć, że wspomniana teoria internetowa ma dużego wspólnego z prawdą. Jednakże odcinek „Prawda za cenę Eda” pod koniec prezentuje widzowi rodziców kilku głównych bohaterów, a dokładniej rzecz ujmując ich ramiona.
Lecz całkowite obalenie tej teorii następuje za sprawą filmu pełnometrażowego. Edki podczas jednego ze swoich przekrętów tak bardzo rozjuszają dzieciaki z sąsiedztwa, że zmuszeni są opuścić podwórko. Jedyną deską (nie chodzi tu bynajmniej o kolegę Johnny’ego) ratunku wydaje się dorosły brat Eddy’iego, którym przez niemal wszystkie sezony Eddy bardzo się chwali. Często zdarza mu się opowiadać o niesamowitych umiejętnościach, jakich zdołał go nauczyć jego brat, jednak na miejscu prawda okazuje się zupełnie inna. Osoba, która wychodzi z przyczepy kempingowej, nie tylko wykazuje arogancję, ale i posiada skłonność do znęcania się nad Eddym. Bardzo dobitnie tłumaczy to zachowanie bohatera, które można było prześledzić przez wszystkie sezony – chce on zostać dostrzeżony i zaakceptowany, a podążanie za pieniądzem najwyraźniej stanowi nawyk wpojony mu przez rodzinę.
Według mnie zatem największa obecność rodziców w tej kreskówce przejawia się paradoksalnie poprzez ich absencję. Bohaterowie mają swoje własne sprawy i relacje pomiędzy sobą, a wszystko to jest kompletnie odseparowane od rodzicielskich oczu. Najprawdopodobniej nie każdy z dzieciaków posiada dysfunkcyjną rodzinę, ale pewna ich część jak najbardziej – choćby Ohydki prezentujące typowy amerykański obraz tak zwanych rednecków, Eddy z historią przemocy rodzinnej czy Duży Ed, który ewidentnie schodzi na dalszy plan w stosunku do swojej młodszej siostry uchodzącej za ideał. Można by też wspomnieć choćby o Kevinie, którego większość paczki bardzo lubi, lecz najprawdopodobniej głównie z powodu zamożności jego rodziców.
Dla młodszego odbiorcy „Ed, Edd i Eddy” będzie po prostu animacją pełną gagów i nie do końca mądrego humoru, ale dorosły mający za sobą dzieciństwo pełne biegania po podwórku, bicia pokrzyw patykiem czy gry w klasy może finalnie ocenić, że rzeczywiście coś z tych wszystkich wspomnień w dziele Antonucciego zostało zaklęte.
Mam nadzieję, że przypomniałem wielu starszym osobom tę produkcję. Osobiście bardzo chciałbym zobaczyć sequel przygód Edków, może już mniej ugrzeczniony i ukazujący ich dorosłe życie. Jednak patrząc choćby na reboot „Atomówek”, szczerze wolałbym chyba, aby Cartoon Network pozostawiło tę serię nieskalaną.