W cyklu artykułów zatytułowanych „Produkty z dawnych lat” skupiam się na produktach z przeszłości. Części z nich nie znajdziemy już na polskich półkach, inne z kolei zmieniły swoją formę lub pojawiają się w naszych sklepach sporadycznie. Dziś chciałbym opisać Wam specyficzny napój o smaku, który w założeniach miał być owocowy.
Sentyment i nostalgia to dwa stworzenia, które – po tym, jak się pojawią – potrafią zmotywować nas do zapałania ciepłymi uczuciami wobec każdej rzeczy z przeszłości. Nawet jeśli nie była ona znowu taka do końca dobra. Wydaje mi się, że podobnie sprawy mają się z napojem Lift. Dla jednych to prawdziwa legenda, dla innych natomiast produkt popularny wyłącznie ze względu na swą niską cenę.
Smak jako-taki, za to cena przystępna
Powiedzenie, że Lift posiadał smak owocowy, jest nie do końca trafione. Był to gazowany napój na bazie naturalnej wody mineralnej. Posiadał pięć wariantów smakowych: pomarańczowy, gruszkowy, brzoskwiniowo-jabłkowy, malinowy oraz cytrynowy. Utrzymywał się na rynku od 2000 roku do roku 2013, kiedy to ostatecznie wycofano go w Polsce ze sprzedaży.
Dwa litry tego zacnego płynu kosztowały coś koło dwóch złotych, co z jednej strony kusiło, a z drugiej zapalało czerwoną lampkę. Niekiedy żartowano, że zawarto tam całą możliwą chemię, jaka tylko istnieje. Ja w dzieciństwie zawsze porównywałem ten produkt do roztopionych landrynek.
Podobno Lift był tanim ratunkiem podczas imprez, kiedy biesiadnicy potrzebowali czegoś do zrobienia drinków z wódką. Możecie oczywiście domyślić się zakończenia. Chociaż optymista zawsze doszukałby się jakichś pozytywów – wszak organizm samoczynnie się wówczas oczyszczał.
Ja kojarzę Lifta głównie z dużych butelek, ale zachowane w sieci zdjęcia ukazują, że występowała także wersja w puszce. Na jednej z nich produkt w dość śmiały sposób określano jako „Kuszący gruszkowy”. Interesującą informacją związaną z tym napojem jest na pewno wzmianka o firmie zajmującej się jego wytwarzaniem. Otóż, zgodnie z tym, co udało mi się wyszperać w sieci, Lift pochodził od Coca-Cola Company.
Anegdotka, która nic nie wnosi
Nostalgia często wiąże się również z licznymi historyjkami z przeszłości. Osobiście posiadam tylko jedną, która właściwie stanowi swego rodzaju argument anegdotyczny z Liftem w tle. Ale dobre i to.
Wiele lat temu na mojej gdyńskiej wiosce otworzono pizzerię. Wydarzeniu temu raczej nie towarzyszyło przecięcie wstęgi przez prezydenta, jednak była to pewna nowość. Dotychczas mieliśmy jedną pizzerię, która nie posiadała w pobliżu zbyt wielu konkurentów, toteż po otworzeniu nowego takiego lokalu gastronomicznego człowiek miał ochotę spróbować czegoś nowego i dokonać porównania.
Jak się okazało, szału nie było. Właściciele, aby zachęcić do zamawiania swoich produktów z opcją dowozu, postanowili dorzucić mały bonus. Zapewne domyślacie się już, że ten dodatek stanowiła butelka Lifta. Lokal upadł po kilku miesiącach. Nie chcę w sumie, aby ta historia sugerowała, że oto chemiczny napój pokonał biznesowe zapędy właściciela. To po prostu jedyna moja osobista opowieść z Liftem, jaką jestem w stanie Wam zaserwować.
Upadek marki. Czy na pewno?
Bardzo często niektóre marki po prostu znikają i nie wiadomo dokładnie, dlaczego tak jest. Jak podaje strona DDOB.pl, wycofanie analizowanego napoju wynikało z braku zadbania o standardy jakościowe. Podczas gdy wszystkie produkty zaczęły cenowo iść w górę, cena Lifta nie zwiększała się aż nadto. Napój już wcześniej uchodził za słodki, lecz z czasem słodzono go tak mocno, że nie dało się go pić. Zainteresowanie jego zakupem miało też znacząco spaść.
Pytanie tylko, czy rzeczywiście możemy ocenić, że właśnie podane wyżej powody przyczyniły się do upadku Lifta. Internauci są bowiem innego zdania. Możemy przeczytać opinie choćby o tym, że Lift nie smakował wcale źle, lecz z czasem zaczęto większą wagę przywiązywać do składów. I za każdym razem, gdy na etykiecie dominowały literki „E”, ludzie sugerowali, że koneserzy takich produktów dostaną raka (ten motyw będzie się zapewne przewijać w całej serii).
Pewne jest, że w Polsce ta marka upadła, jednak znalazłem trop wskazujący na to, że prawdopodobnie przetrwała ona za granicą. W 2018 roku jeden z użytkowników Wykopu zamieścił zdjęcie stojącej na półce butelki Lifta „Zero” o smaku winogronowym. Zasugerował także, że można go znaleźć w Budapeszcie.
Choć dzisiaj da się w sieci odnaleźć wiele wspominek czy demotywatorów ukazujących Lifta jako coś kultowego, to jednak musimy powiedzieć sobie szczerze – zdania na jego temat są obecnie podzielone. Jedni uważają, że smakował dobrze. Inni, że pijąc go czułeś tak naprawdę jedynie cukier. Kolejna grupa twierdzi, że smak Lifta tylko na początku jego istnienia był w porządku, lecz z czasem zmieniono jego składniki i wszystko się popsuło. Jeśli chodzi o mnie, wstrzymam się od głosu. Jako dzieciak powiedziałbym, że Lift był super, jednak jako osoba dorosła z o wiele niższą tolerancją na słodkie, raczej nie wykazywałbym tak entuzjastycznego podejścia.