Horrory stanowią gatunek filmowy, który obecnie przechodzi spory renesans. W ciągu najbliższych lat okazało się, że istnieje jeszcze wiele sposobów na przestraszenie widza lub na zaszczepienie w nim przynajmniej delikatnego niepokoju. Z okazji zbliżającego się Halloween (czy jak kto woli Wszystkich Świętych dzień później) postanowiłem sporządzić listę dziesięciu horrorów, które moim zdaniem są warte uwagi. A nuż kogoś zainteresuję. Kierowałem się tutaj zasadą, aby uwzględnić produkcje z różnych zakątków świata i przede wszystkim wymienić te filmy, które naprawdę uważam za godne polecenia.
Smutek (2021) – Tajwan
W tej strasznej podróży po całym globie rozpocznijmy nasze wojaże od Tajwanu. Smutek to film, który pozornie mógłby zostać zaklasyfikowany jako kolejna opowieść o zombie, jednak byłoby to spore niedopowiedzenie. Owszem, mamy tu motyw wirusa, który infekuje ludzi zarówno za pośrednictwem powietrza jak i przez płyny ustrojowe, lecz jego działanie nie zmienia swoich nosicieli w bezmyślne umarlaki.
Nieszczęśnik, który złapie to okropne choróbsko, traci kontrolę nad częścią mózgu odpowiedzialną za hamowanie brutalności. Nieprzenikniona chęć mordowania i krzywdzenia innych osób napędza całe stado zarażonych mieszkańców poszukujących kolejnych ofiar. W tym chaosie dwoje odseparowanych od siebie młodych ludzi próbuje ponownie się spotkać.
Smutek jest filmem brutalnym, niekiedy obscenicznym, ale jednocześnie miejscami dość zabawnym i groteskowym. Scena z przemową prezydenta to bez dwóch zdań mój faworyt wśród najbardziej absurdalnych momentów. Świetnie odzwierciedla naszą sytuację polityczną.
Martyrs. Skazani na strach (2008) – Francja
Muszę kiedyś napisać artykuł o francuskich horrorach, ponieważ znacznie wyróżniają się one spośród innych. Są bardzo krwawe, czasami niemal do przesady eksponując elementy gore. Martyrs. Skazani na strach to film idący właśnie takim szlakiem.
Początkowo tak naprawdę nie wiadomo do końca, o co chodzi. Dostajemy scenę, gdzie dwie bohaterki w ośrodku na wzór sierocińca lub szpitala starają się przetrwać nocny atak czegoś w rodzaju upiornego ducha. Następnie akcja szybko przenosi nas wiele lat do przodu, gdy bohaterki są już dorosłe. Jedna z nich planuje napaść na dom pewnej rodziny.
Późniejszy rozwój zdarzeń pokaże, że wszystko to jest ze sobą ściśle powiązane. Tak naprawdę film ten można podzielić na trzy lub nawet cztery segmenty różniące się od siebie konwencją, lecz nadal mające sens i związek pomiędzy sobą. Nie mogę zbyt wiele tutaj opisać, gdyż cały urok Martyrs polega na szokowaniu i odsłanianiu kolejnych kart przed widzem.
Istnieje także amerykańska wersja filmu, jednak raczej jej nie polecam.
Saint Maud (2019) – Wielka Brytania
Nie lubię filmów, w których wywoływanie strachu polega wyłącznie na tak zwanych zabiegach jumpscare. Nie neguję tej formy straszenia, ale gdy jest jej za dużo, po prostu widzę, że twórcy nie posiadają większego pomysłu na konstrukcję horroru. Saint Maud posiada tylko jeden taki jumpscare, jednak tak perfekcyjnie zrobiony, że wręcz szokujący.
W tym horrorze psychologicznym tytułowa Maud jest opiekunką do osób starszych, która obsesyjnie wręcz zatraca się w religii. Mało tego, rozmawia z Bogiem i obiera sobie za misję nawrócenie swojej klientki Amandy, której życie obfituje w liczne skandale i spotkania towarzyskie. Maud nie spocznie, dopóki cel nakreślony jej przez Boga nie zostanie osiągnięty.
Większość widowiska uchodzi w mojej opinii za film dość spokojny, aczkolwiek psychodeliczny. Można rzec, że twórcy odwrócili tu powielany motyw opętania w ten sposób, że zamiast diabła mamy kogoś wręcz przeciwnego i pozornie uchodzącego za dobrego. Sama scena modlitwy w Saint Maud jest niezwykle niepokojąca.
Megan is Missing (2011) – Stany Zjednoczone
Ostatnio pisałem o found footage, więc tego podgatunku w niniejszym zestawieniu nie mogło zabraknąć. Choć film wyszedł w 2011 roku, nakręcono go już w 2008 z udziałem ludzi, którzy wcześniej nie byli powszechnie znani w świecie kina. Horror jest bardzo surowy w swojej formie, ukazując brutalny realizm całego zdarzenia i stanowiąc jednocześnie przestrogę przed zbytnią ufnością wobec nieznajomych w sieci.
Megan is Missing nakręcony został głównie z perspektywy rozmów na wideoczacie oraz nagrań z ręki, opowiadając historię dwóch koleżanek. Pierwsza z nich, tytułowa Megan, jest dziewczyną bardzo imprezową i wyzwoloną, która nie dogaduje się z matką i przy tym jest uzależniona od narkotyków. Druga z bohaterek, Amy, zdaje się być jej kompletnym przeciwieństwem.
Pewnego dnia Megan za pośrednictwem Internetu poznaje chłopaka, który chce się z nią spotkać. I to ostatni ślad, jaki po niej pozostaje. Rozpoczynają się poszukiwania, które jednak ostatecznie do niczego nie doprowadzają. Na skutek tego Amy postanawia sama zidentyfikować sprawcę.
Megan is Missing to ciężki film. Jak najbardziej można poczuć po nim chęć wzięcia prysznica. Choć początkowo wydaje się dłużyć, składając się z pojedynczych klipów, to końcowe nagranie wyjaśniające całą sprawę jest jak uderzenie otwartą dłonią w twarz. Dzieło to mimo kompletnego nakręcenia i zmontowania światło dzienne ujrzało dopiero po kilku latach od ukończenia.
Ghoul (2015) – Czechy/Ukraina
Kolejna produkcja found footage, która łączy wątki paranormalne z rzeczywistymi zdarzeniami mającymi miejsce w Ukrainie. Grupa (a jakże by inaczej) amerykańskich twórców filmowych postanawia nakręcić dokument o mężczyźnie, który dokonał aktu kanibalizmu, gdyż wedle swoich relacji został opętany przez ducha słynnego seryjnego zabójcy Andrieja Czikatiły. Początkowo horror odnosi się również do pewnego mrocznego etapu w historii Ukrainy, kiedy to w okresie od 1932 do 1934 panował wielki głód, tak zwany Hłodomor.
Filmowcy docierają na miejsce, gdzie w asyście tłumaczki, kierowcy oraz wiejskiej czarownicy decydują się na wywołanie ducha Czikatiły, oczywiście podchodząc do tematu bardzo lekceważąco. Jak możecie się domyślić, ich dobry humor szybko znika, kiedy w domu zaczynają dziać się dziwaczne incydenty.
Ghoul może nie zalicza się do filmów wybitnych i oryginalnych, jednak podoba mi się, że rzeczywiście poświęcono trochę czasu na rzetelne przedstawienie niektórych aspektów kulturowych i historycznych miejsca, w którym toczy się akcja. Jest to odrobinę zamerykanizowane, lecz nie na tyle, by odczuć niesmak.
Gaia (2021) – RPA
Tym razem przenosimy się do RPA. Trudno mi jednoznacznie określić, czym jest film Gaia, ponieważ jedni określą to dzieło mianem horroru, inni natomiast dostrzegą tu głównie dramat z elementami fantastyki.
Akcja filmu rozpoczyna się, kiedy strażnik leśny odkrywa, że w lesie znajduje się obozowisko zamieszkałe przez dwóch specyficznie wyglądających mężczyzn, którzy odrzucają wszystko, co posiada związek z technologią. Jednakże oprócz nich w gęstwinach mieszka także coś pradawnego i niebezpiecznego. Oglądając film na jednym z maratonów kinowych, pewne motywy skojarzyły mi się z grą The Last of Us, lecz więcej zdradzać nie będę.
Gaia na pewno nie jest horrorem, który można obejrzeć raz. Wpleciono tam tyle odniesień do opowieści biblijnych i treści związanych z kultem Bogini Matki, że nie sposób początkowo w tym wszystkim się połapać. A i nawet po trzech razach może być trudno. W swej zawiłości jednakże dzieło to znacznie wyróżnia się spośród tradycyjnych filmów grozy, prawie w ogóle nie operując wzbudzaniem strachu. Wbrew pozorom horror nie musi zawsze być straszny.
Koko-di Koko-da (2019) – Szwecja/Dania
Szwedzko-duński film to surrealistyczna baśń wykorzystująca motyw pętli czasu. Są tu jak najbardziej elementy horroru, jednak nie stanowią one części dominującej dzieła. We wspomnianą pętlę wpada małżeństwo po przejściach, które postanawia spędzić wolny dzień w namiocie rozbitym na łonie natury. Niestety zarówno mężczyzna jak i kobieta nie potrafią pogodzić się ze stratą dziecka, pałając wobec siebie ukrytą niechęcią.
Ich pobyt przerwany zostaje przez trzy dziwaczne, wręcz wyjęte z folkloru, postaci, które z jakiegoś powodu chcą uśmiercić głównych bohaterów. I wielokrotnie się to im udaje, lecz po każdym sukcesie małżeństwo cofa się do poprzednich wydarzeń i ma szansę na podjęcie nieco innych decyzji. Wszystko to przerywają ciekawe animacje z królikami.
Ten, kto spodziewa się, że będzie się bać, raczej się zawiedzie. Jeśli jednak ktoś uwielbia kino symboliczne operujące metaforami i zmuszające do domysłów, to „Koko-di Koko-da” na pewno obejrzy z zaciekawieniem.
Ostatnia wieczerza (2022) – Polska
„Ostatnia wieczerza” to polski film i jeden z nielicznych udanych, przynajmniej w mojej opinii, rodzimych horrorów. Jego akcja odgrywa się u schyłku PRL-u. W pewnym klasztorze na odludziu funkcjonuje klinika dla rzekomo opętanych osób. Problem w tym, że pacjentki, które trafiły do tego miejsca, nigdy już go nie opuściły. Młody milicjant otrzymuje zadanie zbadania sprawy, podszywając się pod duchownego. Ma zinfiltrować budynek i ustalić, co w nim zaszło.
Polski horror został przyodziany w szaty „nunsploitation”, czyli podgatunku filmowego, który łączy motyw zakonnic (choć w tym przypadku braci zakonnych) z rzeczami iście perwersyjnymi takimi jak bestialstwo, kanibalizm czy satanizm. Przy tym stanowi on dość poważną krytykę katolickiej mentalności, punktując zachowania, które wydają się bardzo dostrzegalne w obecnym społeczeństwie.
Dominuje tutaj niepokojąca może nie tyle klaustrofobiczność co hermetyczność, gdyż zdecydowaną większość czasu widz spędzi na podróżach po pustym klasztorze, zwanym też przez przeora „sanatorium”. Wokoło nie będzie znajdować się zbyt wiele osób, ale ciągle będzie się miało wrażenie, że gdzieś jakaś czai się za gzymsem czy konfesjonałem, aby zabrać resztki prywatności.
Kręgosłup diabła (2001) – Hiszpania/Meksyk
Jest jeden motyw, który Guillermo del Toro często eksponuje w swojej twórczości. Chodzi tu o wojnę widzianą oczami dziecka. Reżyser ten ma na koncie przynajmniej trzy filmy ukazujące życie dzieci podczas konfliktu zbrojnego, a „Kręgosłup diabła” rozpoczął ten trend.
Horror przenosi nas do Hiszpanii pod koniec lat 30. XX wieku. Wówczas to we wspomnianym kraju panuje wojna domowa. Dwunastoletni Carlos trafia do sierocińca położonego na odludziu. Ośrodek prowadzony jest przez nauczycieli wspierających republikanów, co wiąże się dla nich z dużym ryzykiem. Sam budynek również skrywa wiele tajemnic. Po pierwsze, na terenie ośrodka w ziemi tkwi bomba, która po zrzuceniu nie zdetonowała ładunku. Stanowi ona miejscową atrakcję, równie intrygującą do niebezpieczną. Po drugie, sierociniec nawiedza duch chłopca o imieniu Santi, który zginął w niewiadomych okolicznościach.
Sam film nie skupia się jednak wyłącznie na próbie ustalenia tego, kim właściwie był Santi i kto pozbawił go życia. Oczywiście, ten motyw jest kontynuowany, aż ostatecznie następuje jego kulminacja, ale równie istotna jest tu wspomniana wojna oraz to, jak władza dorosłych może spowodować, że dzieci utracą swoją niewinność.
Shutter Widmo (2004) – Tajlandia
Zaczęliśmy w Azji i na tym kontynencie zakończymy też naszą podróż. Od razu zaznaczam, że nie polecam amerykańskiego remaku, gdyż jest on całkowicie wyzuty z elementów, które w oryginalnej wersji odpowiadają za wywoływanie strachu.
Główny bohater jest fotografem. Podczas powrotu z imprezy do domu potrąca on samochodem przechodzącą przez jezdnię kobietę. Z racji, że zarówno on jak i jego dziewczyna znajdują się pod wpływem alkoholu, obydwoje postanawiają uciec z miejsca wypadku. Któregoś dnia, mężczyzna po wywołaniu zdjęć dostrzega, że na jednym z nich znajduje się dziwny cień. Uznaje to za wadę kliszy, jednak po jakimś czasie jego znajomi zaczynają umierać w dziwnych okolicznościach.
„Shutter” straszy przede wszystkim główną antagonistką, która naprawdę przez to, jak się prezentuje, potrafi wywołać uczucie grozy. Jednocześnie nie zalicza się ona do grona bezmyślnych potworów, które po prostu są złe, bo takie się urodziły. Wiąże się z nią smutna historia i właściwie po jakimś czasie możliwe, że nawet zaczynamy jej kibicować…
Na zakończenie…
W tym miejscu zakończę swoją listę, ale gwarantuję, że do tematyki wyselekcjonowanych przeze mnie horrorów, które warto obejrzeć, jeszcze wrócimy. Tak naprawdę jest to mój bardzo subiektywny wybór i zawsze przy takich zestawieniach czuję, że coś mogłoby tu jeszcze się znaleźć, a coś innego mogłoby zostać usunięte. Starałem się jednak pozostać wierny postawionej zasadzie, aby produkcje te pochodziły z różnych zakątków świata.